Mika przyszła na grupę poszukując zdrowszego sposobu na farbowanie włosków. Jej pierwszym pomysłem było użycie farby Venita w tubce w kolorze brązowym, ale po przeczytaniu kilku artykułów zdecydowała się na hennowanie dwuetapowe TYM sposobem. Mika stwierdziła, że tym razem nie idzie na łatwiznę ;-)
Włoski Miki były wielokrotnie rozjaśniane a na koniec potraktowane farbą Syoss, która nie złapała równomiernie. Stan ich nie był dobry, na zdjęciach, które zamieściła Mika, było widać połamane, popalone końcówki. Mika ma włoski wysoko porowate, kręcone, o delikatnej strukturze. Mimo olejowania i dbania o włoski, farbom chemicznych udało się je bardzo zniszczyć. Jak pisze Mika na swoim BLOGU, skalp też bardzo cierpiał podczas chemicznego farbowania.
Mika zdecydowała się na czystą hennę i indygo firmy Swati, które zamówiła online. Interesował ją ciepły, ciemny brąz, jako efekt końcowy.
I ETAP: henna
By uzyskać taki kolor na mocno rozjaśnianych włoskach, Mika zahennowała włoski czystą henną Swati, rozrobiona na glutku lnianym oraz soku z jabłek (wyciśniętym za pomocą blendera).
Mika opisuje proces tak:
"Wieczorem
przygotowałam hennę (w miseczce zmieszałam ok 50 g henny z ciepłą wodą,
żelem z siemienia lnianego zmiksowanego z jabłkiem i przecedzonego ).
Jabłko miało na celu zakwaszenie ziółek a siemię zmniejszenie
przesuszenia włosów podczas farbowania. Konsystencję uzyskałam taką jaką
ma jogurt grecki. Owinęłam miseczkę z mieszanką folią spożywczą i
odstawiłam do rana w ciepłe miejsce. Rankiem umyłam włosy zwykłym
szamponem familijnym w celu ich oczyszczenia, by henna lepiej złapała.
Potem podgrzałam w garnku z gorącą wodą miseczkę z mieszanką po czym
nałożyłam ją na włosy. Nie było to bardzo kłopotliwe jak opisywali w
internecie chociaż z pewnością jest to mniej komfortowe w porównaniu z
farbowaniem chemicznym. Głowę oczywiście owinęłam folią i nałożyłam
czapkę. Pozostawiłam na włosach na ok. 2,5 godziny, po czym wypłukiwałam
włosy najpierw w misce z wodą,a następnie pod bieżącą wodą. Nie umyłam
włosów i nie nałożyłam żadnej odżywki czy maski po farbowaniu.
Pozostawiłam włosy do wyschnięcia."
Po tym etapie Mika narzekała na przesusz na włoskach. Zasugerowałam jej, że być może nie spłukała henny dość dokładnie, ponieważ zauwazyłam na zdjęciach strączki. Włoski po tym etapie wyglądały tak:
Włoski złapały barwnik bardzo równo, na piękny brązowo-miedziany odcień. Sok z jabłka dodatkowo pomógł kolorowi ściemnieć w przeciągu kilkunastu następnych godzin.
II ETAP: hendigo
Na drugi dzień Mika zmiksowała samodzielnie hendigo z tej samej henny, której uzyla wcześniej, oraz z indygo. Długo zastanawiała się, jakie proporcje henny w stosunku do indygo użyć, poradziłam jej by zaczęła od tonów jaśniejszych, bo jeszcze nie było wiadomo, jak włoski Miki łapią barwnik indygo, a jako że przyciemnić to nie problem, a rozjaśnić to, co za ciemne to już ciężka sprawa, Mika rozrobiła hendigo w proporcjach 1/2 henna i 1/2 indygo. Przy rozrabianiu henny znów uzyła soczku jabłkowego i glutka lnianego.
Mika opisuje proces tak:
"Tego samego dnia wieczorem ponownie przygotowałam mieszankę henny w taki
sam sposób jak poprzednio, tyle tylko że w mniejszej ilości ok. 25 g,
owinęłam folią i odstawiłam do rana. Rano przygotowałam mieszankę z 25 g
indygo i ciepłej wody by potem dodać ją do podgrzanej [pasty] henny.
Wymieszałam to na konsystencję gęstego jogurtu i nałożyłam na włosy,
które owinęłam folią i nałożyłam czapkę. Tym razem skróciłam czas
trzymania na włosach do 2 godzin. Wypłukałam tak jak dzień wcześniej i
czekałam aż wyschną."
Włoski kilka godzin po zmyciu pasty wyglądały tak:
Mika miała trudność ze zrobieniem zdjęć, ponieważ wychodziła na nich zielona poświata, której w rzeczywistości nie widziała.
Efekty hennowania dwuetapowego Miki wyglądają tak:
A sama Mika pisze o tym tak:
"Jestem
bardziej niż zadowolona. Żałuję tylko że tak długo się wahałam i nie
zrobiłam tego wcześniej. Będę systematycznie farbować . Henna dobrze
działa na moje włosy."
i tak:
"Byłam zaskoczona, nigdy wcześniej nie miałam tak pięknego koloru! Wyszło
lepiej niż oczekiwałam, włosy były błyszczące, wydawały się grubsze,
gęściejsze i zdrowsze. Kolor był intensywny, nasycony a zarazem wyglądał
naturalnie. Żadna farba chemiczna nie jest w stanie dać takiego efektu."
Gdy zobaczyłam zdjęcia efektów hennowania ciężko mi było uwierzyć, że to te same włoski! Pięknie pofalowane, mega objętość, błyszczące, poszarpane końce, które widać było na zdjęciach z przed hennowania gdzieś zniknęły. Magia!
Dla utrzymywania i przyciemnienia kolorku doradziłam Mice hendigowanie i glossy. Teraz już naprawdę będzie z górki. Henna da świetną podstawę pod ziółka, których w przyszłości będzie używać Mika, więc nie będzie trzeba bać się, że wyjdzie na włoskach jakaś zieleń.
Mika włożyła w to hennowanie dużo pracy i determinacji, więc mam nadzieję, że będzie zadowolona nie tylko teraz, ale też w przyszłości. Mika marzy i długich włosach i myślę, ze jest na bardzo dobrej drodze, by takie sobie wyhodować. Włoski niekatowane chemią będą rosnąć zdrowe i nie będą się łamać, a zdrowy skalp wyprodukuje ich więcej i więcej. :-)
Hej, mam pytanie odnośnie bezbarwnej cassi. Można ją kłaść na farbowane, rozjaśniane wlosy?
OdpowiedzUsuńTak, mozna. Dobrze zakwaszona da odcienie blondu badz zlote. Zawsze warto zrobic test na malutkim pasemku, bo bywaja rozne farby chemiczne i skladniki z nich moga roznie reagowac z ziolkami.
Usuń